Na inaugurację bez punktów – relacja z meczu ze Śląskiem Świętochłowice

Jeśli ktoś nie był na meczu może żałować, bo działo się naprawdę wiele. A jeśli ktoś był to mamy nadzieje, że nie żałuje.
Śląsk Świętochłowice w przerwie letniej zrobił kilka ważnych transferów, ale nasz zespół wiedział, gdzie są ich silne punkty. Zaczęliśmy dosyć skryci nastawiając się na szybki atak, który kilka razy mógł się udać. Adam Górski mógł sfinalizować dobrą akcję strzałem z krótkiego słupka. Piotr Andrzejewski kilkukrotnie uderzał, ale pewnie bronił bramkarz gości. Przeciwnicy wywalczyli rzut wolny na 20 metrze i obili poprzeczkę. Najlepszą okazję stworzyli po Naszym błędzie przy wyprowadzeniu piłki przez Michała Tyrka. Sytuację sam na sam z napastnikiem Śląska wygrał jednak Nasz bramkarz. I to była 44 minuta.
Na drugą połowę wyszliśmy bez zmian, a przebieg meczu nie uległ raczej zmianie. Śląsk częściej utrzymywał się przy piłce, a my czekaliśmy na swój moment kiedy możemy zadać morderczy cios.
Niestety to Śląsk w 64 minucie wbił się w pole karne, ale na posterunku był Nasz obrońca Wiśniewski, który idealnie wślizgiem przejął piłkę. Ale gdy piłka wychodziła już poza pole karne postanowił interweniować wślizgiem jeszcze raz i niestety sędzia wtedy podyktował rzut karny. Ta fatalna decyzja skutkowała utratą bramki pomimo, że Michał Tyrek piłkę miał na rękawicy.
Kiedy musieliśmy odrabiać straty przeszliśmy do ofensywy zmieniając ustawienie zespołu. Na boisku pojawił się Michał Malczewski, Dominik Grądzik, Dariusz Kawecki i Michał Jernaś. Ruszyliśmy do ataku i w około 80 minucie meczu po naszym dośrodkowaniu błąd popełnia obrońca Śląska zagrywając piłkę ręką. Do egzekucji podszedł doświadczony zawodnik Piotr Andrzejewski. Niestety Jego strzał był krótko mówiąc zły, na złej wysokości i idealny do obrony dla bramkarza. To Nas nie zatrzymało, a kolejne sytuacje sprawiały, że Trener Świętochłowic co chwila łapał się za głowę, gdy Jego obrońcy wychodzili obronną ręką. Podopieczni Trenerów Arkadiusza Spiolka i Damiana Malojda starali się wypuszczać kontry i po jednej z nich Lesik Adrian pokonuje Michała Tyrka.
Można gdybać, ale jest wielki niedosyt, bo pomimo klasy przeciwnika, a Naszych ważnych braków kadrowych można by było zdobyć pierwsze punkty.
fot. Natanael Brewczyński

Leave a Reply